Słowo „tolerancja” jest w naszych czasach bardzo chętnie używane przez różnych ludzi w rozmaitych celach i znaczeniach. W klasycznej łacinie oznaczało „cierpliwą wytrwałość” od czasownika „tolerare” – „wytrzymywać”, „znosić”, „ścierpieć” ale także „żywić”.
Słowo to nie wywoływało szczególnych kontrowersji, ponieważ panujący decydowali kogo będą tolerować a kogo prześladować, co wpisywało się w ówczesny porządek świata. Poważniejsza dyskusja na temat tolerancji rozpoczęła się w Europie w XVI i XVII wieku w kontekście ruchów reformacyjnych w Kościele katolickim. Najogólniej mówiąc w rozumieniu tego czasu tolerancją było nieprześladowanie innych za religijne przekonania i praktyki. Ustrój tolerancyjny nie narzucał więc obywatelom niczego w sprawach religijnych. W tym okresie pojęcie tolerancji odnosiło się już nie tylko do prawa ale także do postaw ludzkich, ich zachowań oraz obyczajowości. Oznaczało ono znoszenie czegoś nieaprobowanego, nielubianego, czy nawet czegoś budzącego odrazę. W podobnym znaczeniu mówimy dzisiaj na przykład o tolerancji na lek w medycynie. Wiek XX przyniósł kolejne znaczenia tego słowa. Obok pierwotnego znaczenia tolerancja oznacza teraz także postawę obojętności, braku stanowiska lub opinii albo nawet aprobatę. Jak słusznie zauważa Leszek Kołakowski „Żądanie tolerancji w tym znaczeniu jest częścią naszej kultury hedonistycznej, w której nic naprawdę nie ma dla nas znaczenia; jest to filozofia życia bez żadnej odpowiedzialności i żadnych przekonań. Wzmacniają te tendencje różne mody filozoficzne, które uczą nas, że prawdy w sensie właściwym nie ma; gdy więc się upieram przy swoich przekonaniach, choćby bez żadnej agresywności, to już tym samym przeciwko tolerancji grzeszę.”
Jak się zatem okazuje jednym z centralnych pojęć umożliwiających definiowanie tolerancji jest prawda. Kołakowski pisze dalej że „pogarda dla prawdy niszczy naszą cywilizację nie mniej aniżeli fanatyzm prawdy. (…) Nasza cywilizacja upowszechnia poczucie, że wszystko powinno być zabawą, jak nią jest, w rzeczy samej, w dziecinnych filozofiach tak zwanej ‘nowej ery’, których treść nie da się w ogóle określić, bo to znaczy wszystko, cokolwiek kto chce.” Branie w nawias kwestii prawdy prowadzi do zagrożenia, które Alan P.F. Sell nazywa „wybiórczą tolerancją” posługując się następującym przykładem. „Wielu brytyjskich obywateli, ubolewających nad kulturą narkotyków, jest często nietolerancyjnych wobec tych, którzy jej ulegli. Ale są przy tym wybiórczy. Myślą o kokainie, która zabiła 369 osób w Anglii i Walii między 1997 a 2001, extasy, która zabiła 145 osób w tym samym czasie i opiatach, które zabiły 5188 osób. Wielu z nich nie myśli o „społecznie akceptowalnych” narkotykach – alkoholu, który w tym samym czasie zabił 200 tys. osób i nikotynie, już nie tak „społecznie akceptowalnej” jak kiedyś, która zabiła około 500 tys. osób”. Pełny sens ma tolerancja, gdy jest wzajemna. Dzięki wzajemności tworzy ona równość między stronami, przynajmniej w zakresie postaw wobec siebie. Oczywiście nierzadko napotykamy przykłady braku owej wzajemności, nie kojarzą się one jednak z tolerancją.
Niech za ilustrację tego problemu posłuży konfrontacja stanowisk Kościoła katolickiego ze środowiskiem homoseksualnym. Kościół uważa praktyki homoseksualne za moralnie niedozwolone, odwołując się do Starego i Nowego Testamentu, własnej tradycji i własnej teologicznej interpretacji seksualności. Nie żąda jednak prawnego ich zakazu. Gdyby to uczynił, mógłby być słusznie oskarżony o nietolerancję; Kościół wyraża jednakże swoje stanowisko, co jest w pełni uprawnione. Środowiska homoseksualne natomiast żądają, by Kościół swoje stanowisko odwołał, co z tolerancją nie ma wiele wspólnego. W rezultacie dyskurs sprawia wrażenie głębokiego konfliktu. A przecież tolerancja najpełniej przejawia się w zachowaniu ciszy.
O ile mylenie tolerancji z aprobatą jest zjawiskiem nowym, związanym głównie z wspomnianymi wyżej nurtami filozoficznymi ‘nowej ery’, to mylenie tolerancji z obojętnością ma dłuższą tradycję, sięgającą aż XVI wieku. Podnoszono wówczas w nurcie chrześcijańskim, że skoro Bóg na Sądzie Ostatecznym nie będzie rozliczał ludzi z różnic w opiniach teologicznych dotyczących na przykład Trójcy Świętej czy Eucharystii lecz rozliczy ich z tego, czy w życiu starali się przestrzegać przykazań Ewangelii. Wynikało stąd, że różnice dogmatyczne są drugoplanowe, bądź nawet nieważne. Konstatacji tej nie mogły przyjąć Kościoły, gdyż wynika z niej, że żaden z nich nie ma racji odrębnego od innych istnienia, gdyż różnice teologiczne są sprawą obojętną.
Wrogiem tolerancji jest poprawność polityczna, która najczęściej polega na kwestionowaniu motywów lub rozumowań ze względu na trudne do przyjęcia wnioski. Przykłady można mnożyć: zarzut braku patriotyzmu wobec profesora amerykańskiego uniwersytetu krytykującego inwazję w Iraku, dopuszczanie transseksualnych mężczyzn do rywalizacji sportowej z kobietami albo dyskryminacja osób nie zaszczepionych na COVID-19, ponieważ rzekomo zagrażają osobom zaszczepionym.
Innym ciekawym zagadnieniem jest rozstrzygnięcie pytania, czy tolerancja ma granice, a właściwie, czy można tolerować nietolerancję. Tolerujemy poglądy lub zachowania, które nam się nie podobają albo nawet budzą w nas obrzydzenie. Gdzie jest granica? Znana jest teza, którą wygłosił Karl Popper „Bezgraniczna tolerancja musi prowadzić do jej zaniku. Jeśli rozszerzymy bezgraniczną tolerancję nawet na tych, którzy nie są tolerancyjni, jeśli nie jesteśmy gotowi bronić tolerancyjnego społeczeństwa przed atakiem nietolerancyjnego, wtedy tolerancyjny zostanie zniweczony, a tolerancja z nim”. Teza ta jest prawdziwa. Przypomnijmy w tym miejscu, że tolerancja jest postawą świadomą i nieobojętną. Skoro postawy służą do wytworzenia między osobami określonych stanów rzeczy należy przyjąć, że brak tolerancji po jednej ze stron uniemożliwi zaistnienie stanu harmonii. Nie jest więc logicznie spójne działanie polegające na stosowaniu środka prowadzącego do zrealizowania określonego celu po to, by celu tego nie osiągnąć.
Jest tolerancja z pewnością swoistym probierzem jakości demokracji społeczeństw. Społeczności szanujące ideę wolności z reguły są tolerancyjne w przeciwieństwie do dyktatur, czego dowiodły tragiczne dzieje XX wieku. Warto powtórzyć za Dalajlamą: Nie myl mojego milczenia z ignorancją, spokoju z akceptacją czy życzliwości z uległością. Współczucie i tolerancja nie są bowiem oznaką słabości, lecz siły.
Deskę sporządził BR:. A. Z.
1 Leszek Kołakowski, Mini wykłady o maksi sprawach, s. 38, ZNAK 2004.
2 Tamże s. 39.
3 Alan P.F. Sell, Chrześcijaństwo, sekularyzm i tolerancja: liberalne wartości i nieoświecone postawy. W Literatura, kultura, tolerancja, s 283, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 2008.
4 Autor odwołuje się do danych, które podał „The Observer” 16 października 2005 r., s 6.
5 The Scope of Tolerance: Studies on the Costs of Free Expression and Freedom.