Mason w kościele

Za pozwoleniem autora przedrukowujemy wywiad z Bratem Neville’m Barkerem Cryerem (1924-2013) – duchownym Kościoła Anglii i jednym z najznakomitszych angielskich znawców Sztuki Królewskiej – o tym, czy w Kościele jest miejsce dla wolnomularzy oraz skąd rezerwa niektórych chrześcijan wobec naszego ruchu.

Wiele osób uważa, że nie da się pogodzić bycia wolnomularzem z byciem chrześcijaninem. Niektórzy nazywają masonerią wręcz anty-Kościołem. Dlaczego?

Ks. Neville Barker Cryer: – Chrześcijaństwo nie stoi w sprzeczności z wolnomularstwem i odwrotnie! Kościół rzymskokatolicki lęka się niektórych europejskich obediencji, które często są antyklerykalne, w lożach nie wykładają Biblii i nie zabraniają rozmów o polityce czy religii tak, jak robi to Zjednoczona Wielka Loża Anglii. Z drugiej strony pięcioro moich bliskich przyjaciół-wolnomularzy to praktykujący rzymscy katolicy, którzy przystąpili do Zakonu za zgodą swoich proboszczów. Ci duchowni dobrze zdają sobie sprawę z różnić między regularną masonerią brytyjską a częścią europejskiej, która jest nieregularna.

A co z zarzutem, że masoneria to rodzaj okultystycznej religii?

– To smutne stwierdzenie, które wynika z ignorancji. Tymczasem, od swoich początków, Bractwo było dostępne jedynie dla trynitarnych chrześcijan. Tak było przez 200 lat, do roku 1813. Zdecydowano wtedy, że wolnomularzami mogą być także przedstawiciele innych wyznań i religii. Podczas lożowych spotkań każdy modli się jednak tak, jak nakazuje mu jego religia. Okultyzm i ateizm nie występuje w regularnej masonerii, a wiara w Boga jest warunkiem, który trzeba spełnić ubiegając się o członkostwo.

Kościoły rzymskokatolicki i prawosławny mają negatywny stosunek do masonerii. Z drugiej strony mamy np. Ewangelicki Kościół Niemiec, który mówi, że wolnomularstwo może uzupełniać życie chrześcijanina. Jest też Kościół Anglii, w którym ścierają się obydwie postawy. Skąd te skrajności?

– Te różnice także wynikają z ignorowania rzeczywistości, niesprawdzonych pogłosek i uprzedzeń do organizacji, które praktykują inny od naszego rodzaj duchowości. W grę wchodzi też zazdrość, że wolnomularstwo może przyciągać tak wielu mężczyzn i przez lata pozostawać dla nich atrakcyjnym ruchem. W przyszłym roku minie 60 lat odkąd zostałem anglikańskim duchownym i wolnomularzem.

Z jednej strony mamy wolnomularstwo regularne, związane ze Zjednoczoną Wielką Lożą Anglii, które wymaga od kandydatów wiary w Boga. U nas w kraju to Wielka Loża Narodowa Polski. Z drugiej strony mamy organizacje liberalne, powiązane z Wielkim Wschodem Francji, np. Wielki Wschód Polski, których w ogóle nie interesuje, czy ktoś jest wierzący. Czy chrześcijanin może należeć do każdego z tych zakonów?

– Nie mam wątpliwości, że chrześcijanin może należeć do Zjednoczonej Wielkiej Loży Anglii czy nieregularnych Order of Women Freemasons i Honourable Fraternity of Ancient Freemasons. Inaczej jest z Wielkimi Wschodami i wolnomularstwem mieszanym, reprezentowanym np. przez zakon ,,Le Droit Humain”. Te organizacje w ogóle nie wymagają od kandydatów wiary w Istotę Najwyższą.

A czym wolnomularstwo może być dla chrześcijanina?

– Dla mnie masoneria to ancilla Ecclesiae, organizacja pomocna Kościołowi. W Anglii to oczywiste, że społeczność, która wymaga od swoich członków, aby całkowicie zawierzyli Bogu, jest potrzebna w kraju, gdzie kościoły z roku na rok pustoszeją. Dotyczy to także Kościoła rzymskiego. W mojej najnowszej książce pt. ,,What Do You Know About Ritual? The Complete Mason’s Commentary” pokazałem, jak dalece nauki Loży są zbieżne z chrześcijaństwem. Dotyczy to nade wszystko przemówienia, jakie wygłaszane jest do wolnomularza zaraz po inicjacji.

Czy jest coś, czego Kościół może się nauczyć od Loży i nawzajem?

– Zarówno chrześcijanie, jak i wolnomularze skorzystają, jeśli wsłuchają się w to co mówią i czynią odprawiając swoje rytuały. Kościoły powinny zadać sobie pytanie: co musimy zrobić, żeby pozyskać więcej wiernych; jak ich potem utrzymać przy sobie i jak sprawiać, żeby przeznaczali fundusze na cele dobroczynne. Wolnomularze natomiast powinni poświęcić więcej uwagi kwestiom wiary, niż nauce rytuałów i dobroczynność.

Często się zdarza, żeby księża i biskupi Kościoła Anglii byli masonami?

– Jest nas w ruchu coraz mniej, bo niektórzy koledzy wykładający teologię na uniwersytetach wbijają studentom do głowy, że masoneria jest zła. Ale to nie jedyny powód. Coraz częściej ordynuje się ludzi starszych, mających rodziny i przez to mniej czasu, a i płace w Kościele są coraz niższe. Wreszcie nie ma już Geoffrey’a Fishera, arcybiskupa Canterbury i wolnomularza, który ordynował mnie na duchownego. Nie ma też archidiakona Derby [George’a Fitzherberta], który zaprosił mnie w 1950 r. do Zakonu. Podkreślam – zaprosił, a nie nalegał, żebym wstąpił.

A czy wolnomularze będący anglikanami wywierają na swój Kościół jakiś szczególny, masoński wpływ?

– Wciąż wiele osób służy zarówno Kościołowi, jak i Loży. Dlatego coroczne zgromadzenia wolnomularzy często odbywają się w katedrach Anglii i Walii. Odprawiane są wtedy specjalne nabożeństwa, oczywiście według liturgii anglikańskiej. Jednak na uroczystości w świątynnych murach pozwolenie dostają tylko ci masoni, którzy podpiszą dokument stwierdzający, że wierzą w Trójcę Świętą. Nie można jednak powiedzieć, żeby Kościół Anglii był w jakikolwiek sposób pod wpływem masonerii. Nawet, jeśli jej patronem jest panujący monarcha, a Wielkim Mistrzem diuk Kentu Edward.

Arcybiskup Fisher był bodaj najwyżej postawionym masonem w hierarchii kościelnej. Czy od jego czasów klimat wokół masonerii w Kościele się zmienił?

– Zmieniło się wiele. Do lat 60. Kościół pozwalał wolnomularzom żyć w zgodzie z ich sumieniem, jako chrześcijan i braci. Dziś zbyt wielu hierarchów udaje, że wie wiele na temat czegoś, czego nie doświadczyli. Wciąż budzi moje zdziwienie, że obecny arcybiskup Canterbury [abp Rowan Williams] przychylnym okiem patrzy na zakon druidów i jednocześnie nie pozwala chrześcijanom należeć do innych stowarzyszeń.

Z drugiej strony trudno się dziwić pewnej dozie nieufności, kiedy chrześcijanin słyszy na określenie Boga dziwnie brzmiące zwroty, jak Wielki Architekt Wszechświata czy Jabulon.

– Wielki Architekt Wszechświata to termin, którego w XVII-i XVIII-wiecznej Anglii używali duchowni na określenie trynitarnego Boga. Trochę inaczej sprawa się ma z ,,Jabulonem”. Jeszcze do niedawna używało się tego słowa w ceremoniach tzw. Sklepienia Królewskiego. Po 1835 r. zaczęto błędnie interpretować ten zwrot jako kombinację trzech imion bóstw z czasów biblijnych. Tymczasem w oryginale chodziło o słowo ,,Zabulon”, które Francuzi odczytali jako ,,Zhabulon”, a następnie ,,Jabulon”. Wyraz ten znaczy tyle, co ,,miejsce, w którym przebywa Jedyny”, co z imieniem bóstwa odczytujemy jako ,,miejsce, gdzie Bóg przebywa”. To Sanctum Sanctorum z pierwszej świątyni króla Salomona.
Dziękuję za rozmowę.
Ks. Neville Barker Cryer (1924-2013) duchowny Kościoła Anglii, historyk wolnomularstwa, dyrektor Towarzystwa Biblijnego w Anglii i Walii. Pełnił urząd Wielkiego Mistrza Wielkiej Loży Prowincjonalnej Surrey i Wielkiego Kapelana Zjednoczonej Wielkiej Loży Anglii. Należał do najstarszej loży miasta York (York Lodge No. 236), był Czcigodnym Mistrzem loży badawczej Quatuor Coronati No. 2076 (Londyn). Związany Royal Order of Scotland, Societas Rosicruciana in Anglia, Royal Order of Eri oraz The Worshipful Society of Free Masons, Rough Masons, Wallers, Slaters, Paviors, Plaisterers and Bricklayersthe znanego jako The Operatives.
Autor wielu książek poświęconych wolnomularstwu, m.in. ,,York Mysteries Revealed”, ,,What Do You Know About Royal Arch”, ,,Tell Me More About the Mark Degree”, oraz sześciotomowej pracy ,,Masonic Halls of England and Wales”. W 2009 r. ukazała się jego książka pt. ,,Belief and Brotherhood”, poświęcona religii w kontekście wolnomularskim.
Niniejszy wywiad Piotra Kalinowskiego ukazał się w numerze 1-2/2009 miesięcznika ,,Jednota”, wydawanego przez Konsystorz Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Rzeczypospolitej Polskiej. Zamieszamy go za zgodą autora. Dziękujemy!